Strona 148
Tom II
[275] Bracia będą się uczyć sztuki czytania i pisania jedynie za pozwoleniem rektora, który tego [pozwolenia] nie udzieli, jeżeli nie stwierdzi dostatecznej zdolności do opanowania tej sztuki i jeżeli się nie upewni, że będzie to pożyteczne dla brata i dla prac Stowarzyszenia czy ustronia.
Z uwagi na zdrowie, na umiarkowanie i na dobry przykład, nikt bez pozwolenia rektora nie będzie pił czy jadł poza domem.
[276] Dla konieczności związanej z pracami świętego posługiwania można za pozwoleniem rektora przyjmować posiłek poza domem ze względu na zdrowie i by nie tracić zbyt wiele czasu na daleką drogę ze szkodą dla prac tegoż świętego posługiwania. Może też na to pozwolić ze szczególnego względu, jak dla przyczynienia się do pojednania jakiejś znamienitej rodziny, czy też dla prawdziwego i wielkiego zbudowania. Tak zaś będzie się postępowało dla naśladowania Pana naszego Jezusa Chrystusa, który zapraszany, czasem dla zbudowania [innych] przyjmował zaproszenie. Jednakże dając tego rodzaju pozwolenia, przełożeni niech będą bardzo ostrożni, biorąc pod uwagę to, że jak z jednej strony mogą mieć udział w zasłudze dobrych owoców udzielanych pozwoleń, jeżeli są dawane roztropnie, tak z drugiej mogą stać się współwinnymi następstw nieroztropnej zgody[263].
[277] Kto czuje się ze zdrowiem znacznie gorzej niż zwykle, niech powiadomi rektora lub sanitariusza, a nikt bez pozwolenia rektora niech nie przyjmuje jakiegokolwiek lekarstwa, nie wzywa lekarza i niech nie szuka u niego porady.
Zaraz po wstaniu niech każdy przykryje swe łóżko, w porze zaś zwyczajnej niech je uporządkuje, podobnie jak i inne rzeczy.
Wszyscy przynajmniej co trzeci dzień niech pozamiatają pokój. Wyjątek stanowią ci, którzy zdaniem rektora potrzebują pomocy z uwagi na wyjątkowo ważne zajęcia czy też na swą niedyspozycję.
Niech się każdy stara o ochędóstwo własnej osoby, jak i tego wszystkiego, co służy zdrowiu i zbudowaniu.
[278] Gdyby się ktoś dowiedział, że współbrat jest trapiony jakąś pokusą, niech powiadomi rektora, by z miłością i gorliwością zaradził temu w odpowiedni sposób.
Odwiedzający za zgodą rektora chorych ustronia niech rozmawiają głosem przyciszonym, tak jednak, by nie sprawiać im przez to przykrości; niech mówią o tym, co może ich rozweselić i pocieszyć, obecnych zaś budować w Panu.
[263] Widać z tego, jak giętki był Pallotti i otwarty na wszelkie dobro przy stawianiu zasad dla przełożonych (pośrednio zaś dla członków), a zarazem jak bardzo ostrożny i nieubłagany, gdy w grę wchodziłby nawet cień pobłażania dla ludzkiej słabości występującej w Stowarzyszeniu pod pozorem czynienia dobra.