Strona 200
Tom I
[626] 3. Ażeby oczyścić Pobożne Zjednoczenie w krzyżu utrapień, Pan nasz Jezus Chrystus dopuścił, by początkowo cel tegoż Zjednoczenia został przedstawiony tylko w krótkich kilku słowach. Wskutek tego pewne osoby nie pojmując w należyty sposób natury, zadań i celów Pobożnego Zjednoczenia oraz kierując się fałszywymi pojęciami — jakich szatan nie omieszkuje tworzyć w umysłach niektórych ludzi, by w ten sposób stawiać przeszkody dziełom Bożym — zaczęły usilnie zwalczać Pobożne Zjednoczenie. Doszło nawet do tego, że w pewnej chwili nosiło ono na sobie objawy śmierci. To wszystko jednak było bardzo potrzebne, aby Dzieło Boże mogło nosić na sobie obraz Pana naszego Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. Atoli w tej jednak chwili, kiedy to można było już przypuszczać, że Pobożne Zjednoczenie nieuchronnie się zbliża ku śmierci, zaczęło ono przejawiać oznaki nowego życia zgodnie z tym, co zauważamy w dziełach, które z istoty swej są dziełami Bożymi.
[627] 4. Był już rok 1839, a to, co dotyczy natury, zadań i celu Pobożnego Zjednoczenia, nie było jeszcze ujęte na piśmie. Muszę wyznać, że mój nieuporządkowany tryb życia był przyczyną tego, iż nie zostało to zrobione. Jednakże Pan nasz Jezus Chrystus raczył okazać mi swoje miłosierdzie i tak sprawą pokierował, że kiedy w samą uroczystość chwalebnych Książąt Apostołów[588], po dłuższym spowiadaniu rano, wyszedłem z domu, aby spełnić pewien uczynek miłosierny, stwierdziłem kilkakrotnie, iż pluję krwią. To samo przytrafiło mi się dnia następnego, w dzień Wspomnienia Św. Pawła Apostoła, było to w niedzielę. Pierwszego dnia nie mówiłem nikomu o tym, ale drugiego musiałem już o tym powiedzieć. W następstwie tego przebywałem kilka dni pod opieką lekarską w Rzymie, a potem dnia 10 lipca tegoż roku 1839 udałem się do świętego eremu Wielebnych Ojców Kamedułów powyżej Frascati[589], z tą nadzieją, że Bóg w swej łaskawości udzieli mi w tym świętym ustroniu oświeceń potrzebnych do napisania tego, co dotyczy Pobożnego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Nadzieję tę wzmacniał szacunek należny posłuszeństwu oraz zasługa płynąca z uległości mojemu spowiednikowi[590]. Uważam bowiem dzięki wierze, jakiej w swoim miłosierdziu udzielił mi Bóg, że słuchając swego spowiednika, słucham Boga, który przemawia przez niego.
[628] 5. Po przybyciu do świętego eremu, tegoż samego dnia 10 lipca Bóg powodowany swoim miłosierdziem natchnął mnie, abym wpierw przez kilka dni gorliwie się zajął uporządkowaniem stanu mojej biednej duszy. Zostałem w tym czasie zanurzony w niezmierzone morze miłosierdzia Bożego (teraz i zawsze prószę wszystkich, aby przez swoje modlitwy uprosili mi łaskę skorzystania z tego, tak jak tego chce Bóg) i zapisałem kilka kartek dla potrzeb mojej biednej duszy. Następnie za łaską Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki zasługom i orędownictwu Najśw. Maryi, Apostołów oraz Świętych rozpocząłem pisać Reguły Pobożnego
[588] Było to w sobotę 29 czerwca 1839 roku.
[589] Erem Kamedułów znajdował się w Camaldoli, niedaleko Frascati — por. wyżej nr [306], przyp. 208/2.
[590] Spowiednikiem Pallottiego był w okresie zakładania Zjednoczenia ks. Fazzini — por. wyżej nr [38], przyp. 38. Po śmierci tegoż spowiednikiem oraz kierownikiem duchowym został o. Serafin Pellegrini (ô 1 I 1844), kapucyn.