Strona 103

Tom IV

się czymś bezkształtnym, zgniłym i zżartym przez rojowisko robactwa, ściśnionym do kilku piędzi ziemi w grobie, gdzie po pewnym czasie zostanie (z niego) tylko trochę kości, a potem obróci się w odrobinę prochu. Zważ, synu, co mówi ci o tym Pismo św. i co rok rocznie przypomina Kościół: Pomnij człowieku, żeś proch i w proch się obrócisz!

3. Z macierzyńskim uczuciem przypominam ci jeszcze, synu, że gdy chodzi o twe ciało nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby doszło tylko do tego, że stałoby się ono w grobie odrobiną pyłu. Pomyśl, że jeśli twoja dusza dostaje się do piekła, to według tego, co ci mówi wiara, gdy wszyscy zmarli powstaną, by stawić się na Sąd powszechny na rozległej dolinie Jozafata, dusza twa będzie musiała wziąć znów to samo ciało, z którym tak się pieściłeś, a ty z duszą i ciałem wpadniesz potem do piekielnych czeluści na całą wieczność; a ciało twe, obecnie śmiertelne, stanie się w mękach nieśmiertelne. Obwieszcza to wszystko Paweł, Apostoł mojego Syna: „Trzeba, by to śmiertelne przyodziało się w nieśmiertelność” (l Kor 15,53). A wtedy będziesz cierpiał na duszy, będziesz się męczył w ciele: we włosach, w oczach, w nozdrzach, w języku, w zębach, w wargach, w uszach, w głowie, w rękach, w nogach, w najmniejszych cząstkach twego ciała, będącego narzędziem tak wielu przewinień. A im liczniejsze i cięższe były grzechy, tym sroższe i liczniejsze będą twoje męki.

Powiem ci więcej, o synu mój: czy nie chcesz mieć litości nawet nad swym ciałem? Jeśli pragniesz je ocalić, musisz je umartwiać. Naśladuj Świętych i ucz się od Apostoła, który nawet myśląc o bliskim już rozwiązaniu ciała, karcił je i trzymał na wodzy swoje namiętności: „Czas rozwiązania mego nadchodzi” (2Tm4,6).

W hołdzie Maryi

Oto hołd, jakiego domagam się od ciebie: postanów umartwiać swe ciało i trzymać w ryzach swe namiętności.

Akt strzelisty [w tym przekł. str. 96]. Odmawiaj go szczególnie w intencji uproszenia daru umartwiania namiętności.

Codzienny kwiatek: Podejmiesz jakąś cielesną pokutę i będziesz ją praktykował często i dyskretnie, po zasięgnięciu rady u spowiednika.