Strona 584

Tom III

[366g] W tym stanie rzeczy uznaliśmy za ważne wziąć pod uwagę, że gdybyśmy stwierdzili jasno, iż opisany przedmiot znajdował się w ciele Teodory i został zeń wydalony przez gardło i usta, dowiodłoby się rzeczywistości jej opętania, gdyż opętany przez czary nie wie, co obcego znajduje się w jego ciele. Przy zastosowaniu zatem wszelkiej możliwej ostrożności unieruchomiono ręce Teodory, a czyniło to bardzo ostrożnie kilka osób naraz. Zaglądaliśmy pilnie i uważnie, i to nawet przy zapalonej świecy, czy nie znajduje się coś w jej ustach. Otóż stwierdziliśmy jak najwyraźniej, że w ustach nie było nic niezwykłego, a górna część ciała aż po szyję była szczelnie okryta.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że ja i O. Bernard usuwaliśmy się od czasu do czasu do drugiego pokoju dla wspólnej narady.

[366h] Zaczęły się egzorcyzmy, odmawiano modlitwy, i tak doszliśmy aż blisko do 24 godziny[1159]. Miałem się już udać do Irlandzkiego Kolegium dla wygłoszenia nauki, a O. Bernard musiał odejść do słuchania spowiedzi, więc poprosiliśmy ojca opętanej, by pozwolił nam odejść, ale on pełen wiary w moc kapłańskiej posługi żadną miarą nie chciał do tego dopuścić, pragnąc, byśmy zostali na miejscu aż do wyswobodzenia.

Od połowy prawie nocnej godziny[1160] aż do pierwszej trzydzieści szatan nie odpowiadał nic na żadne stawiane mu pytania, a wskutek tego, że tak powiem, stygł coraz bardziej nasz optymizm; jednakże ojciec, pełen mocnej wiary, zachęcał nas często do kontynuowania egzorcyzmów. Odmówiliśmy trzecią część Różańca św., siedem psalmów pokutnych oraz inne modlitwy, wracając po tym znów do egzorcyzmów.

[366i] Około półtorej godziny od początku nocy[1161] O. Bernard zapytał demona, ile czasu pozostaje mu do odejścia. Wtedy opętana poruszyła prawą ręką, podnosząc trzy palce. Widząc to O. Bernard zapytał, czy chciała przez to dać do zrozumienia, że chodzi o trzy minuty. Opętana wyciągnęła znów rękę jak przed tym, a tak nie powiedziała nc konkretnego, gdyż znak mógł oznaczać trzy kwadranse, godziny, dni, itd. Wobec tego rozkazaliśmy, by wyraziła jasno, ile jeszcze upłynie czasu do jego odejścia. Wtedy szatan Altobre powiedział: „Wróciłem w tej chwili będąc na rozmowie z NN [czarownikiem] i przyrzekłem pozostać w niej jeszcze przez dalsze trzy godziny; odejdę zatem o godzinie piątej”[1162]. Dodał przy tym: „Przyrzekł mi duszę i sporządził cyrograf”. Rzekł też, że kiedy odejdzie, wstąpi w ciało NN, bo jego dusza była już jego [tj. szatana — F. B]. Zakazaliśmy mu tego,

[1159] Była to pora modlitwy „Anioł Pański”, czyli ok. 18.30 naszej rachuby.

[1160] Zob. przypis poprzedni.

[1161] To jest około 19.30 naszego czasu.

[1162] Licząc od „Anioł Pański”, można by ustalić, że szatanom chodziło o północ.