Strona 576

Tom III

dwadzieścia procent dobrych; padła odpowiedź: „Cześć dla duchowieństwa!” Wreszcie na zapytanie wzmocnione rozkazem, jakie dzieło na świecie najbardziej się im nie podoba, odpowiedziano: „Wychowanie!”

[364e] Przed rozpoczęciem opowiadania o tym, co dotyczy drugiego dnia, trzeba zaznaczyć, że obecny tam pewien duchowny, przełożony rozmaitych pobożnych dzieł, bojąc się, aby szatan nie zakłócił spokoju zwłaszcza jednego z nich[1118] , poprosił egzorcystę, by rozkazał mówić, czy prześladowali to dzieło rzeczywiście. Odpowiedź: „Na to jesteśmy; wy jednak nie możecie mi tu rozkazywać, bo macie władzę do tego, co się tyczy opętanego i osób, które się nim zajmują”.

Było już około 21 godziny[1119]. Egzorcysta widząc, że mimo ponawianych rozkazów, by pozostawiły wolnym tego opętanego człowieka, te odpowiadały zawsze: „Dziś i jutro nie! brak zezwolenia Najwyższego”, pragnął przynajmniej pomniejszyć cierpienia opętanego. Wydał więc rozkaz, by go nie dręczyły — lub minimalnie, choćby przez pięć minut; miały mu zostawić swobodę, aby mógł odprawić wszystkie praktyki duchowne i modlitwy, zarówno ustne jak i myślne, aż do dnia, gdy zbiorą się ponownie do wznowienia czynności egzorcystycznych. Ale i teraz, choć tego złe duchy nie zaakceptowały ani wyraźnie nie odrzuciły, wypadnie stwierdzić, że nie było wolą Najwyższego — a to dla Jego wzniosłych celów — bo opętany prawie jak przedtem podlegał sprawianym mu cierpieniom i stawianym przeszkodom.

[364f] Przed rozejściem się ustalono, że w najbliższy poniedziałkowy poranek[1120] po odprawieniu Mszy św. przez wyznaczonego kapłana we wzmiankowanym wyżej kościele[1121] , przy ołtarzu gdzie jest obraz św. Weroniki, zbierzemy się dla kontynuowania egzorcyzmu; wydano też złym duchom nakaz, by nie przeszkadzały opętanemu w pojawieniu się.

W tym czasie egzorcysta nie mówiąc nic opętanemu ani nawet nie widząc się z nim, w niedzielę wieczór[1122] pomyślał o wydaniu rozkazu, i rozkazał rzeczywiście piekielnym duchom, aby nie przeszkadzały opętanemu, gdyby w poniedziałek chciał przyjść na Mszę św. odprawianą na cześć św. Weroniki; a gdyby o tym nie pomyślał, by go do przyjścia skłoniły.

Uwaga: Nie był epileptykiem (energumeno), lecz osaczonym, dlatego nie podlegał nieprawidłowości[1123]. Podczas gdy kapłan wyznaczony

[1118] Mowa o chłopięcej kongregacji del Pianto. Por. Moccia, 558 przyp. 5.

[1119] W sierpniu jest to pora zaawansowanego popołudnia.

[1120] Pierwsze spotkanie odbyło się w sobotę dnia 16 sierpnia, drugie -w poniedziałek 18 tegoż miesiąca.

[1121] Zob. przypis 641.

[1122] Tj. dnia 17 sierpnia.

[1123] Kapłan nie był epileptykiem, a opętanym bez własnej winy, a taki mógł być dopuszczony do ołtarza za zgodą właściwego zwierzchnika. Epilepsja stanowiła i stanowi przeszkodę kanoniczną, usuwalną przez osobną dyspensę.