Strona 37

Tom III

[36a] Gdy zupą będą sobie sam nalewał, postaram się brać jej raczej niewiele, by talerz zupy mógł zostać dla kogoś z biednych. Będę się starał uważać, by w tym celu odkładać resztki, oraz zadbam o to, by nie jeść owoców, jeżeli wzgląd na posłuszeństwo nie każe inaczej; a jeśli je wezmę z posłuszeństwa, spożyję albo całą porcję, gdy wymagać tego będzie posłuszeństwo, albo coś niecoś, jeśli będę miał jeść według swego uznania. To zaś, co mi zostanie, oddam w całości lub w części w jałmużnie biedaczkom mojego Boga, Jezusa, itd., Maryi, itd. i Świętych, itd.

[36b] Wino będę się starał mocno rozcieńczyć wodą, i — pominąwszy rzadką okoliczność — nie korzystać z niego bez dolania wody. A ponieważ powinienem się starać przede wszystkim o umartwienie woli, rozumiejąc, że będzie to z większą doskonałością, jeżeli rodzice wydzielą mi posiłek, poprzestanę najchętniej na takiej porcji, przyjmując z zadowoleniem, obojętnie, czy to zgodne czy niezgodne z mym upodobaniem, z którego, jak rozumiem, zrezygnowałem i rezygnuję na zawsze, postanawiając nie iść za [naturalną] skłonnością. A w każdym razie choćby mi porcja nie wystarczyła do zaspokojenia apetytu, starać się będę nie rzec ani słowa, trzymając się w duchu tej oto zasady: „Niczego się nie domagać, niczego nie odmawiać”[48], oraz przedstawię sobie, że Bóg pragnie ode mnie tego umartwienia, a mani bezwzględną pewność, że użyczy mi tej łaski, bym je sobie zadał.

[37] Po jedzeniu odprawię wspólnie dziękczynienie i będę się modlił za swych dobroczyńców, którymi są wszyscy współdziałający we wspomaganiu mnie w mej nędzy, oraz modlić się będę za dusze czyśćcowe. A gdy będę rozporządzał czasem, postaram się pozmywać brudne talerze po jedzeniu, pozamiatać czy wykonać inne zwyczajne zajęcia, by uporządkować rzeczy, posprzątać ze stołu, itd. Ten sam porządek będę się starał zachowywać wieczorem, pominąwszy pewne rzeczy, których z uwagi na różnicę potraw nie da się zastosować. Będę jednak baczył na to, aby przy wieczerzy nie zwiódł mnie apetyt: będę starał się jeść tyle, aby po jedzeniu modlitwa nie była mi ciężarem.

Przy potrawie, którą przez dolanie wody można uczynić mniej smaczną, uczynię ją taka, byłem był sam, z całą starannością.

[38] A że niekiedy, lub może i zawsze, mogłoby się zdarzyć, iż przy spożywaniu tego, co jest konieczne do podtrzymania mej skrajnej potrzeby, mógłbym uchybić przez przebranie miary czy niedojadanie, co byłoby również naganne, często za dnia, zwłaszcza przed jedzeniem, snem, spoczynkiem, itd., będę się starał mówić do Pana z głębi mej duszy: Widzisz, o mój najdroższy Ojcze, żem nędzny; Ty sam wiesz, jak wielkie, jak bardzo potworne we wszystkich mych

[48] Jest to zasada przypisywana tradycyjni* św. Franciszkowi Salezemu. Zob. Moccia, Ltimi I. s. 44. przyp. 2.