Strona 12
Tom II
by wyrazić tę Rzeczywistość jak najżywiej — choć ludzkimi słowami w pełni nie da się tego uczynić. Teolog nie przyjmie bez zastrzeżeń twierdzenia, że człowiek jest niczym i grzechem, bo z łaskawości Stwórcy jest on — choćby się znajdował w stanie grzechu — nie tylko czymś, ale kimś wielkim, jako stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Ale mistyk, który ma wielką świadomość świętości Boga i widzi żywo okropność Jego obrazy, skłonny jest wyrażać to w słowach twierdzących, że sam z siebie jest nie tylko niczym, ale i grzechem, i obrzydliwością, gdyż na obrazę Boga nadużywa Jego daru wolnej woli. Teologowi wystarczy stwierdzić, że wszystko ma być czynione na chwałę Boga; nie wystarczy to jednak rozmiłowanemu w Bogu mistykowi, bo wewnętrzny żar miłości każe mu powtarzać możliwie bez końca, że wszystko ma być czynione i teraz, i zawsze na nieskończoną chwałę Boga.
Podobnie z innymi wyrażeniami teologa i mistyka. Gdy mistyk powtarza często — zdawać by się mogło, że za często — „na większe uświęcenie” czy „zbawienie dusz nieśmiertelnych” lub „aby się stała jedna owczarnia i jeden Pasterz”, „zawsze”, „wszędzie”, „przez wszystkich”, „obecnie i w przyszłości”, gdy powtarza skrótami czy pełnymi słowami „Pan nasz Jezus Chrystus”, mogłoby to zakrawać na przesadę czy po prostu na powtarzanie formułek z przyzwyczajenia. Ale u mistyka nie są to puste słowa, a tym mniej manieryzm epoki, lecz żywa prawda mówiącego i powtarzającego, gdyby można było, w nieskończoność to, czym przepełnione jest jego serce. Brak mu odpowiednich słów na wyrażenie odczuwanej rzeczywistości, więc usiłuje to zastąpić ich powtarzaniem, podobnie jak kochający się bardzo ludzie nie zadowalają się jednym, nawet uroczystym stwierdzeniem „kocham cię”, lecz sami skłonni są mnożyć słowa miłości i słuchać ich z radością, gdy są szczerze wypowiadane przez drugą stronę.
Temu to wewnętrznemu nastawieniu Święty dawał upust zewnętrzny bez zastrzeżeń w swych osobistych wynurzeniach[10], a także, choć z. większym umiarem, w Pismach przeznaczonych dla członków[11]. Mnożone
[10] Oto jeden z wielu przykładów: „Ach Boże mój, Miłosierdzie moje nieskończone; i czymże ja jestem przed Tobą, jeżeli grzechy moje są nieprzeliczone, jeżeli moje braki współpracy uwidaczniają się w każdej chwili mego życia i jeżeli całe moje życie jest nieustannym opieraniem się Twoim łaskom, Twoim niepojętym, nieskończonym zmiłowaniom. Ach, Miłosierdzie niewypowiedziane, niezmierzone i nieskończone! I pomimo że jestem tak godnym wstrętu przed Twoim obliczem, nie opuściłeś mnie? Przeciwnie, to samo miłosierdzie Twoje budzi we mnie mocną otuchę — mógłbym ją nazwać pewnością — że nie tylko zechcesz dalej mi je okazywać, ale nawet im bardziej widzisz mnie ubogim i nędznym, chcesz jeszcze pomnożyć i utrwalić nieskończenie (…)” (OOCC X cz. 2 s. 474—475).
[11] „Pan nasz Jezus Chrystus przyszedłszy jako pacholę do miasta Nazaret, rósł i nabierał coraz więcej sił, ciesząc się przy tym jako Człowiek wszelkimi skarbami mądrości i łaski. Otóż obecni i przyszli członkowie Stowarzyszenia nie powinni zadowolić się tym, że wstąpili z wolą praktykowania życia doskonałej ofiary, że przeszli przez dyrektorium, że złożyli formalny akt poświęcenia się Bogu i pełnego oderwania się od świata; jeżeli bowiem nie chcą cofnąć się na obranej drodze, a żyć pragną w najdoskonalszym naśladowaniu życia Fana naszego Jezusa Chrystusa i współpracować skutecznie w pracach podejmowanych dla większej chwały Bożej i większego uświęcenia dusz, powinni nadto koniecznie, przez całe życie, oddawać się na serio i z całą możliwą żarliwością jak najbardziej rzetelnej praktyce wszystkich cnót niezbędnych do zdobycia najwyższej doskonałości tak, aby ich życie pośród innych cech charakterystycznych wyróżniało się i tym, że chce się zawsze postępować i wzrastać w świętości i doskonałości ewangelicznej zgodnie z regułami oraz w duchu Stowarzyszenia” (OOCC VII 63—64).