Strona 59

Tom I

[77] Jeśli w sposób religijny, choćby tylko pobieżnym i powierzchownym spojrzeniem ogarniemy świat naszego wieku, to musimy zauważyć niezmierną potrzebę ożywienia wiary i rozpalenia miłości wśród katolików oraz rozszerzenia w każdym narodzie wśród heretyków i niewiernych, których całe miliony, w ilości wprost niezliczonej, pogrążone są w ciemnościach błędów i żyją bez wiary, a tym samym bez bezcennych skarbów religii Jezusa Chrystusa, będących prawdziwą ostoją i jedynym środkiem wiecznego zbawienia dla człowieka-pielgrzyma, jęczącego na tej łez dolinie[104]. (W różnych i licznych miejscach na świecie odczuwa się wzmożoną potrzebę religii w miarę tego, jak się ją odrzuca).

[78] Któż tedy spośród synów Świętego Kościoła Katolickiego mógłby obojętnie myśleć o tym, że jeśli się temu stanowi rzeczy nie zaradzi, to niepojęta niemal liczba dusz, odkupionych przez Człowieka-Boga, zejdzie z tego świata albo z wiarą martwą, bo nie ożywioną miłością, albo zgoła bez wiary, narażając się wskutek tego na straszliwe następstwa, o których uczy nas wiara.

[79] Któż więc wobec tak opłakanego stanu rzeczy nie przypomni sobie obowiązków chrześcijańskiej miłości? Tak, prawdziwa miłość chrześcijańska, przy-odziana w swoje istotne i naturalne znamiona, o jakich mówi św. Paweł Apostoł[105], jest tą pierwszą i jedyną sprężyną, która uciekając się do modlitwy może uprosić, a za pośrednictwem czynów zaspokoić potrzeby świata w dziedzinie religijnej, której zadaniem jest uszczęśliwienie wszystkich ludzi na tej ziemi oraz zapewnienie im pokoju. Religię tę dał nam, ziemskim pielgrzymom, Jezus Chrystus jako swoje dziedzictwo[106], przygotowujące synów Kościoła do posiadania dziedzictwa wiecznego, jakie tenże Jezus Chrystus wszystkim wysłużył, przelewając swą krew przenajdroższą.

[80] Pan nasz Jezus Chrystus dał wszystkim ludziom, należącym do wszystkich klas i warstw społecznych, przykazanie miłości wyrażone w słowach: „Miłuj twego bliźniego, jak siebie samego”[107]. Lecz dlaczego jednak to przykazanie zostało dane człowiekowi? … człowiekowi, który będąc uwikłany w namiętności, tak bardzo się skłania do nieuporządkowanego kochania samego siebie, że zapomina o wszystkich innych, posuwając się aż do tyranizowania ich?

[81] Człowiek jest, jak nas o tym poucza święta wiara, stworzony na obraz i podobieństwo Boga, Bóg zaś ze samej swej istoty jest miłością[108]. A zatem człowiek na mocy samego aktu stwórczego jest żywym obrazem miłości Bożej. Bóg zaś, który ze samej swej istoty jest miłością, w swojej zewnętrznej działalności zawsze się skłania do działania na korzyść człowieka i to tak bardzo, że Syna swego Jednorodzonego zesłał, aby Ten swoją śmiercią krzyżową odkupił rodzaj ludzki. Jak Chrystus „stał się dla nas posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej”[109], tak też i człowiek winien, w miarę swojej możliwości, naśladować Boga, okazując przy pomocy swoich uczynków czynną miłość bliźniemu, którym jest każdy

[104] Por. Antyfonę „Witaj, Królowo” (Salve, Regina), odmawiają w Oficjum Brewiarzowym w tzw. okresie liturgicznym „w ciągu roku”.

[105] Por. l Kor 13,1-3.

[106] Por. J 14,27.

[107] Por. Mt 19,19.

[108] Por. Rdz 1,26; l J 4,16.

[109] Por. Flp 2,8; J 3,16.