Strona 265
Tom I
mają wydawać powodując się nie duchem panowania, ale duchem służebnej miłości pojmowanej w ten sposób, że rektor lub inny kierownik rozkazuje i daje polecenie podwładnym, aby ich wesprzeć w potrzebach duchowych i pomóc im do zdobywania zasług za dzieła, przy pomocy których wspierają Pobożne Zjednoczenie, a także aby ich wspierać w potrzebach doczesnych, zgodnie z naturą polecenia. I podobnie jak sługa dopomaga swojemu panu w wykonywaniu jego urzędu, tak też każdy rektor i kierownik powinni się uważać za sługi wszystkich. I im ktoś z nich cieszy się władzą w szerszym zakresie, tym szerzej powinien pojmować swoją służebność — takim duchem powinni być ożywieni przełożeni, aby nie zabrakło im miłości tak potrzebnej do zbudowania podwładnych i realizacji świętych dzieł.
[104] Ażeby jednak nigdy nie zabrakło miłości wśród podwładnych i wśród tych, którzy pod kierunkiem przełożonych bezinteresownie współpracują z dziełami Pobożnego Zjednoczenia, mają oni wszyscy w swoim dyrektorze, kierowniku, rektorze widzieć i szanować Boga, którego ci im zastępują. Z tego powodu każdy winien być ożywiony jak najdoskonalszym duchem szacunku, zależności i posłuszeństwa, pamiętając, że Pan nasz Jezus Chrystus chociaż z natury swojej nikomu nie podlegał, to jednak dla chwały Ojca Niebieskiego i dla zbawienia dusz uzależnił się od rzemieślnika, którym był święty Józef, i od ubogiej niewiasty, którą była Najśw. Maryja. Wszyscy więc, bez względu na stanowisko, jakie zajmują, i godność, jaką piastują, jeśli chcą naśladować we wszystkim Pana naszego Jezusa Chrystusa, powinni w działalności swojej dla dobra Pobożnego Zjednoczenia kierować się duchem doskonałego szacunku, zależności i posłuszeństwa niezależnie od tego, czy się zajmuje stanowisko rektora, dyrektora czy kierownika. Prośmy Ojca Niebieskiego, aby stale i w całej pełni raczył zachować w Pobożnym Zjednoczeniu takiego ducha, jaki jest jedną z najbardziej świetlanych i wspaniałych cech, dzięki której będzie można je rozpoznać jako dzieło Boże.
[105] Wszyscy jesteśmy dziećmi Adama i wszyscy posiadamy pewne słabości. W większym czy mniejszym stopniu wszyscy ostatecznie jesteśmy narażeni na pokusy i chociaż chcemy czynić dobro, to przecież nie jesteśmy jeszcze w niebie, ale żyjemy wśród świata. Wobec takiego stanu rzeczy nie możemy sobie rościć pretensji do tego, aby w Pobożnym Zjednoczeniu nie zaistniała nigdy taka chwila, w której by jeden z braci nie sprawił przykrości drugiemu. Żeby więc nam nigdy nie zabrakło miłości, musimy być przygotowani na takie wypadki, aby wówczas okazać cierpliwość i łagodność, ponieważ miłość jest łaskawa i cierpliwa[705]. Co więcej, aby w Pobożnym Zjednoczeniu nigdy nie ustało jak najdoskonalsze praktykowanie miłości, musimy korzystać z takich wypadków celem spełnienia przykazania danego przez Jezusa Chrystusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze tym, którzy wam czynią źle; błogosławcie tych, którzy wam złorzeczą, i módlcie się za prześladujących i potwarzających was, albowiem przygotowana jest wam obfita zapłata w królestwie niebieskim”[706].
[106] Miłość nie łaknie czci[707]. Ażeby więc nie zabrakło nigdy prawdziwej miłości w Pobożnym Zjednoczeniu, nikt nie może domagać się odznaczeń, wywyższenia
[705] Por. l Kor 13,4.
[706] Por. Mt 5,44; 5,12.
[707] Por. l Kor 13,3.