Strona 120

Tom I

w błędzie lub którzy, mimo że są katolikami, bądź z powodu zaniedbań w czasie wychowania, bądź z braku czasu i pomocy, bądź wreszcie przez kontakty z ludźmi zepsutymi czy czytanie dzieł bezbożnych albo przeciwnych prawdziwemu dobru, są katolikami tylko z imienia i nie czynią niczego dla pożytku własnej duszy i dusz bliźnich, a w następstwie tego są bezużytecznymi dla służby Bogu i przynoszenia Mu chwały.

[337] Aby realizować to zadanie, Kościół katolicki jako taki, jak również pobożne zrzeszenia, a także gorliwe i światłe jednostki starały się w ciągu wieków tworzyć w różnych krajach instytucje, mające na celu większą chwałę Boga i pożytek bliźniego. Nie wspominamy tu już o prywatnych wysiłkach wielu godnych naśladowania niewiast oraz innych osób, zarówno duchownych jak i świeckich, które wprost lub pośrednio, przez udzielanie pomocy, przekonywanie, postępując łagodnie czy też z całą powagą, przyjęły na siebie troskę o urobienie duchowe oraz naprawę obyczajów swoich przyjaciół, krewnych, sług, podwładnych oraz owych nieszczęśliwych, którzy o Bogu i samych sobie raczej zapominają pod wpływem zaniedbań i nieszczęśliwych okoliczności niż złej woli.

[338] Pole działania jest bardzo rozległe. Nie należy jednak tym się zrażać, gdyż wszystko jest możliwe przy pomocy wszechmogącego Boga, który aktem swej woli wszystko z niczego stworzył i na którego chwałę oraz służbę to Dzieło jest poświęcone. Trzeba jednak stwierdzić, iż potrzebuje ono znacznych środków i wytężonej współpracy tych szczególnie osób, które nic tak sobie nie cenią, jak niepojętą i wieczną szczęśliwość, jaką Bóg gotuje tym, którzy wiernie Mu służą i pracują nad przysporzeniem Mu chwały. Dzięki temu mogą one przy pomocy swej gorliwości, miłości, umysłu, a przede wszystkim swej bezinteresowności, stać się bardzo pożytecznymi dla pomyślnego rozwoju tej wielkiej sprawy, prawdziwie godnej religii katolickiej.

[339] A jakkolwiek wiele jest instytucji, które powstawały w różnych epokach, i chociaż wielkiej pomocy udzielają pobożne oraz zamożne jednostki, to jednak nie wystarcza to wszystko do pełnego osiągnięcia zamierzonego celu. Wobec tego nie powinno nikogo to dziwić, jeśli wierni dostrzegając taki brak zapragną niekiedy stworzyć nowe instytucje, mające służyć już istniejącym instytucjom, i jeśli zwrócą się oni do wszystkich gorliwych braci katolików, by wstępowali do tych związków religijnych, których dobro przynosi pożytek wszystkim członkom. Każdy zaś przecie może ofiarować swą pracę lub pieniężną pomoc, odpowiednio do swego stanu, zdolności i środków, jakimi rozporządza, a tym samym dopomóc do osiągnięcia celu, który każdy katolik stale winien mieć przed oczyma — celem tym jest większa chwała Boga i duchowe dobro bliźniego.

[340] I tak więc, chociaż we Francji nie brak, między innymi, nader pożytecznych oraz wzniosłych instytucji, jak Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia[276] — zajmujące się z wielką gorliwością i miłością chorymi, któremu wielu spośród chorych zawdzięcza nawrócenie duchowe i zbawienie duszy — lub jak Kolegium

[276] Pallotti ma tu zapewne na myśli Zgromadzenie Córek Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo (Szarytki), założone przez św. Wincentego 4 Paulo (1585—1660) i św. Ludwikę de Marillac (1591—1660) w roku 1633.